Historia i dzień obecny Festiwali rockowych w Jarocinie
Zapraszam do przedstawienia swoich przemyśleń, relacji i wspomnień z Tegorocznego Festiwalu! Mile widziane szczegolowe opisy tych kilku dni :D Samam jak się zbiorę to napiszę co przeżyłam i pojawi się w tej opowieści z pewnością kilka bywalcow z Forum.. Ale to na razie tajemnica..
Takze zachęcam i być może znajdą się nawet wspólne punkty zaczepienia wsrod tych opowieści..
Pozdrawiam!
Offline
Skoro nikt nie pisze tu :( to napotkane w Internecie:
z blogu: Kuba Pudliszewski
sierpień 19, 2006
Jarocin Festiwal
Mój wypad był jednodniowy i cieszę się, że nie dłuższy. Może to przyzwyczajenia z Woodstocku, ale organizacja w Jarocinie na tle tego pierwszego zawiodła. Choćby antyterrorystyczne przeszukiwanie/macanie osób przez ochronę i ta zapadająca się ziemia pod stopami. Napiszę zatem po krótce o muzyce…
Najpierw przesłuchałem Włochatego. “Przesłuchałem” to chyba najwłaściwsze słowo. Za permanentnym waleniem w bębny nie przepadam - to jest dla ludzi, którzy lubią wiecznie pogować. Zatem 4/10. O!
Następny zagrał Koniec Świata i tylko moje oszczędzanie się na Straszki sprawiło, że nie bujałem się należycie. Pomimo tego i tak odniosłem wrażenie, jakby na Woodstocku zagrali lepiej, stąd 7+/10.
Strachy na lachy. Świetny koncert. Zagrali właściwie wszystko, co zagrać mogli. Może zabrakło mi tylko “Na pogrzeb króla”. Przyznam jednak, że koncerty formacji Grabaża w salach mają bardziej złożoną atmosferę czyli lepszą. Ale i tak śmiało mogę wystawić 9/10.
Na koniec został T.Love. Szału i ekstazy nie było. Poprawnie i pozytywnie. Trochę już sił brakowało, ale to wina Strachów. Chyba 8-/10 będzie tu sprawiedliwe.
Offline
I jeszcze jedna relacja - krótka i dobitna, porażająca :lol:
Jarocin festiwal 2006
August 20th, 2006
Mocno sprzedany
http://sprzedany-jarocin.aun.pl/
Offline
Grupowicz Gaduła
I jeszcze znalezione:
wtorek, 22 sierpnia 2006
postjarocinowo
Na Jarocin postanowiłam jechać już podczas Wood'a - po substytut jego atmosfery. Ale n amiejscu ne dostałam go. NA Woodstock jadą wszyscy- i punki i metale i hipisi i wszyscy inni, łącznie z żulikami. A na Jarocinie punki przeważały ilościowo w jakiś 85%. A po nich nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać- wobec siebie są idealnie w porządku, a wobec obcych potrafią być naprawdę agresywni... mój R. dostał przez głowę tylko za pytanie czy nie mają papierosa... ( ??!!! )... masakra...
Poza tym Jarocin nie podobał mi się pod kątem muzycznym- siedze w bluesie, rocku, czasem uszczypnę coś z metaluym Jarocin nie podobał mi się pod kątem muzycznym- siedze w bluesie, rocku, czasem uszczypnę coś z metalu, a reegee, punk rock, ska?!! o nie nienawidze!!!
Do tych wszytskich jarocnowych wad dochodzi jeszcze zła organizacja i ochroniarze. Cenie sobie bezpieczeństwo i nie należe do osób, które namiętnie krzyczą "HWDP", ale to co oni tam z nami wyprawiali nie mieści się w granicach rozsądku. Pole namiotowe- dokładna rewizja- babka zajrzała mi nawet między dowód, a karte kredytową... ale ta przynajmniej była miła i zwracała sie do mnie per pani, a nie per śmieciu, jak inni ochroniarze. I taka rewizja czekała cię przy każdym wejściu na pole. Najgorzej sutyacja wyglądała po ostatnim koncercie, gdy cały tłum musiał zostać zrewidowany przez 2 ochroniarzy, gdy reszta z nich stała i się gapiła. Cyrki też były z kartą meldunkową. Jak ktoś ją zgubił i nie miał kolejnych 5zł, mógł się pożegnać ze wszytskim, co zostawił na polu, a gdy próbował poprosić ochroniarza o wyrozumiałość- dostawał przez głowę i dowidzenia. Równie czule zachowywała się ochrona pod sceną ( z tego względu nie zdecydowałam się na latanie)- podcza lotu wylądowałeś za barierką- małe lanie, a potem wyrzucenie wypierd...
Ech, był mogła tak psioczyć i psioczyć, ale to chyba nie ma sensu. W każdym razie trzeciego dnia nie zostałam na koncertach-podobno tego dnia było najfajniej- ale ruszyłam stopem na Śląsk, ale to opisze, kiedy indziej, bo Mama krzyczy i nad głową, co mam zrobić ;)
Offline