Historia i dzieñ obecny Festiwali rockowych w Jarocinie
Grupowicz Gadu³a
Podoba³o siê czy nie?
Offline
Nowy Grupowicz
hmm... no ¼le nie by³o.. --> ca³kiem dobrze by³o! (¶miem twierdziæ) :):D
Offline
Grupowicz Gadu³a
A co dobre by³o?
Offline
Nowy Grupowicz
Ciesz±cy niew±tpliwie by³ fakt, ¿e mo¿na by³o wej¶æ z piwem.. lub innymi trunkami pod scenê! bo poprzednie lata tj. 2007,2008 by³y masakryczne pod tym wzglêdem (choæ jak kto¶ bardzo chcia³ to i tak wniós³ to co wnie¶æ mia³, chcia³, b±d¼ te¿ powinien % ;D). Oby ta jak¿e ciesz±ca idea nie wygas³a do kolejnego festiwalu ;)
A je¶li o muzykê chodzi to s±dzê, ¿e ka¿dy jak±¶ "pere³kê" dla swych uszu znalaz³.. Mnie bynajmniej siê uda³o ;)
hmmm poza tym pozdrawiam wszystkich festiwalowiczów.. przede wszystkim tych, którzy wiedzieli gdzie znajdowa³ siê namiot mój i mej za³ogi ;).. a znajdowa³ siê on: "na wschód od zachodu.. w po³udniowym kierunku od pó³nocy. " ;D
Offline
Grupowicz Gadu³a
Forum Armii
http://ultimathule.nor.pl/viewtopic.php?p=319655#319655
Widzia³em wszystkie zespo³y, od pocz±tku, do koñca z drobn± przerw± na pocz±tek Tiltu. Zalety siedzenia na stoisku Wink.
Pierwszy dzieñ bezwzglêdnie nale¿a³ do Bad Brains - to by³o widaæ. Mimo ¿e HR czêsto nie wyrabia³ wokalnie i scenicznie, w tym zespole dalej tkwi straszliwa moc koncertowa (gdyby tylko mo¿e przypadkiem Israel Joseph-I za HaeRa?) - Dr. Know i Darryl wed³ug mnie uratowali ten wystêp. No i jednak te riffy - klasa sama w sobie. Rozumiem, ¿e ci, którzy lepiej znaj± Bad Brains i dla których ta kapela jest wa¿niejsza ni¿ dla mnie, mog± czuæ sie zawiedzeni. Ja nie narzekam.
Ciekawostk± by³ wystêp Ingite - nie lubiê tak zwanego "melodyjnego hardcore'a", ale oni mieli takie co¶, co pozwala³o ich s³uchaæ. Widaæ, ¿e ludziom siê podoba³o, dla mnie nic ciekawego w sumie.
Editorsi dali trochê cia³a, chocia¿ us³yszeæ ich na ¿ywo by³o bardzo mi³o (racing rats!). Wokalista ma ¶wietny, niski g³os (racing rats!).
Co do tego, co siê dzia³o wcze¶niej: Acidzi bez rewelacji, Jankiel ¶wietnie gra na gitarze, ale scenicznie dla mnie totalnie bez polotu.
Wystêp Happysad lito¶ciwie przemilczê.
Z wcze¶niejszych spraw: Persona Non Grata to pomy³ka, ordynarny street punk na Analogsow± mod³ê, Rockaway musia³ byæ kiepski, bo zupe³nie nic mi nie zapad³o w pamiêæ, Kumka Olik to totalna zrzynka z tzw. angielskiego "indie rocka", czyli w 90% z Arctic Monkeys i nie by³oby na dobr± sprawê w tym nic z³ego, gdyby ch³opcy (po³owa sk³adu jest m³odsza ode mnie Shocked ) nie wydali w wytwórni tatusia - Universalu. Majors =/= indie, pogód¼cie siê z tym.
Dzieñ drugi od pocz±tku by³ dla mnie dniem Armii, wielkim oczekiwaniem na New Model Army i zaciekawieniem z okazji mojego pierwszego kontaktu z The Black Tapes.
Black Tapes otwierali koncert i by³o tak, jak byæ powinno - czad na maksa, przebojowe melodie, fajne riffy - to by³o s³ychaæ ju¿ na próbie zespo³u, na której grany by³ nowy utwór, nieco odbiegaj±cy od materia³u z debiutu, ale bez rewolucji.
Potem wszed³ "zespó³ Czes³aw ¦piewa" i znowu motyw - jak na próbie, tak na koncercie: kiepsko!!!! Facet jest chyba swoim najwiêkszym fanem, grafomañskie teksty (nic dziwnego, bior±c pod uwagê metodê ich powstawania), kiepskie melodie, ca³kowicie wykreowany wizerunek (Jarek Szubrycht z Przekroju opowiada³ nam, ¿e widzia³ Czes³awa sto tysiêcy razy z racji tego, ¿e obaj bywaj± na tych samych festiwalach i Mister Mozil jak siê myli w tek¶cie czy melodii, to zawsze w tym samym miejscu, a jak przychodzi do rozmów i wywiadów, w akcjê wkracza polszczyzna wrêcz nienaganna, w przeciwieñstwie do tej, która jest na próbach i w trakcie koncertów). Na uwagê zas³ugiwa³ jedynie cover Klausa Mitffocha "Lola (chce zmieniaæ ¶wiat)", który ratowa³ lepszy ni¿ w reszcie utworów saksofon barytonowy.
Wielk± dla mnie niespodziank± by³ wystêp The Automatic - spodziewa³em siê nudnego plumkania pod Arcticów czy Klaxons, a tu by³ naprawdê oryginalnie brzmi±cy, nietuzinkowy wystêp, a muzycy dawali z siebie wszystko. Powinno sie spodobaæ ludziom otwartym na ró¿ne takie nowinki. Pomijaj±c fakt, ¿e wydawa³o mi siê, ¿e zespo³u nie znam, a jednak kilka piosenek brzmia³o dziwnie znajomo (i nie byly to kowery). Ma³o tego, nie do¶æ, ¿e znajomo, to jeszcze tekst zna³em.
Myslovitz zagrali przeciêtnie, bez fajerwerków, choæ oczywi¶cie fajnie siê s³ucha³o na ¿ywo, by³o mniej tej niezno¶nej flegmy, któr± maj± nagrania studyjne.
Potem przyszed³ czas na Armiê. I by³o ¶wietnie. Bardzo ¿a³ujê, ¿e nie by³o mnie pod scen±, zw³aszcza w czê¶ci Prozessowej - brzmia³o to naprawdê potê¿nie. Zreszt±, kiedy zespó³ zacz±³ graæ materia³ z ostatniej p³yty, woda zaczê³a podmywaæ nam stoisko i mieli¶my rêce pe³ne roboty z ratowaniem p³yt. Niemniej jednak czad by³ niesamowity i mam nadziejê, ¿e nied³ugo uda mi siê zobaczyæ Armiê z tym materia³em w lepszych warunkach. Summa summarum, koszulka Trupiej Czaszki okaza³a siê niepotrzebna. Widzia³em u kogo¶, kto podszed³ do nas na stoisko ten sam wzór, który robi Dziki, ale inaczej nadrukowany. Nowa metoda czy kto¶ ukrad³ wzór?
Nie wiem wprawdzie, co zespó³ gra³ na próbie, ale by³o to bardzo dobre!
Koncert New Model Army by³ dla mnie mi³± niespodziank± - nie wiedzia³em, czego siê spodziewaæ, a tu okaza³o siê, ¿e bardzo moje klimaty, czasami pobrzmiewa³o mi to trochê Killing Joke'iem, na listê wpad³ kolejny zespó³, znajomo¶æ z którym jest do nadrobienia.
Z ciekawostek, podczas próby NMA od¶piewali temat muzyczny z Family Guya Laughing .
IAMX by³ strasznie nudny, podobno gorzej jeszcze ni¿ na Castle Party kiedy¶ przy okazji.
Sobotê zepsu³a pogoda - pada³o nieprzerwanie od 18 do 23.
Niedziela nie ukrywam by³a dla mnie najwa¿niejsza, ze wzglêdu na wystêp The (International) Noise Conspiracy. Mia³em wielkie obawy, ale bezpodstawnie.
Koncert zaczê³a warszawska Rotofobia, zdobywca nagrody jury w koncercie m³odych zespo³ów. ¦wietne nowofalowe klawisze, charyzmatyczny lider, ³adne melodie, szalony, bo nieprzewidywalny noise i bardzo no wave'owa energia (choæ muzycznie Rotofobia nie ma z tym szacownym nurtem nic wspólnego). Zas³u¿yli sobie na nagrodê.
Drudzy byli wroc³awianie z Holden Avenue. Po przes³uchaniu p³yty mia³em pewne w±tpliwo¶ci, nie podeszli mi, ale koncertowo zniszczyli - energia, melodia, nieprzewidywalno¶æ, luz. Przyjemno¶æ z grania i przyjemno¶æ z uczestnictwa w koncercie. Waaaaarto!
Dwa nastêpne koncerty - nieporozumienie. Nie wiem, co Kazik widzi w Plagiacie 199, ¿e wzi±³ ich na trasê kaen¿etu, bo ani muzycznie nie maj± ze sob± nic wspólnego, ani artystycznie - Plagiat, jak nazwa wskazuje, to kiepskiej próby zrzynka z Leniwców, Farben Lehre i reszty tzw. "punky reggae".
Maria Awaria Kolekcjonerka Wzwodów by³a równie kiepska, choæ tutaj trzeba oddaæ racjê Plagiatowcom, ¿e nie byli tak pretensjonalni jak owa, która nie tyle Awaria, co Pomy³ka byæ powinna (by nie powiedzieæ "Wpadka"). Nic dziwnego, ¿e z Czes³awem siê trzymaj± - ta sama liga. (choæ refren pt. "Jak gejsza bez kimona / Yoko Ono bez Lennona" mia³ w sobie co¶). To nie by³, jak stwierdzi³a g³ówna zainteresowana "punk rock inaczej" to by³o "fajne inaczej". Dziwi³a mnie du¿a frekwencja na koncercie. Na plus: bardzo ciep³e brzmienie klawisza. Pod refleksjê: zagrany na bis temat z "Misia Uszatka" wypiszczany przez megafon.
Potem zaczêli rozk³adaæ siê muzycy, do których wed³ug mnie zdecydowanie nale¿a³ ten festiwal - The (International) Noise Conspiracy. Panowie przyjechali prosto ze Szwecji i do tej samej Szwecji wracali nastêpnego dnia, ale by³o warto, zdecydowanie. Muzycy sami ustawiali sobie na scenie wiêkszo¶æ rzeczy, co bardziej zabawni ludzie pod scen± komentowali "Takie wielkie gwiazdy, a technicznych nie maj±". Nie wiem, czy po koncercie, ktokolwiek jeszcze mia³ w±tpliwo¶æ, co do "gwiazdowania". Noise Conspiracy na koncertach to prawdziwe wulkany energii, autentyczni szaleñcy - publiczno¶æ by³a ich zanim ucich³o "Intro" z "The Cross Of My Calling" i rozbrzmia³ pierwszy utwór setu - "Hiroshima Mon Amour" z tej samej ostatniej p³yty zespo³u. Na koncercie zagrali du¿o z ostatniej p³yty: "Intro", "Hiroshima Mon Amour", "Washington Bullets" ("the happiest anti-war song ever"), "The Assassination of Myself", "Boredom Of Safety", "Satan Made The Deal", "Child of God" i to chyba tyle. By³o "Smash it up", "A Body Treatise" i "Reproduction of Death" z drugiej "Survival Sickness", z trójki "A New Morning" zespó³ zagra³ standardowo "Up For Sale", "Capitalism Stole My Virginity", "Body Treatise" (od którego zaczêli zesz³oroczny koncert w £odzi) no i z czwartej p³yty zatytu³owanej "Armed Love" posz³o "The Way I Feel About You" i "Black Mask", które - o dziwo - zagrali prawie na pocz±tku setu, a nie gdzie¶ pod koniec.
Z ciekawostek: po drugiej stronie fosy, te¿ przy barierce by³ Bolek z Black Tapes, Elvis Deluxe i Houka. Bardzo podoba³ mu siê wystêp, pogadali¶my chwilkê, obaj liczymy na wspóln± trasê T(I)NC i TBT Very Happy
Tilt pokaza³ klasê, fajne by³y wsytêpy z go¶æmi - ¿a³ujê, ¿e gdy posz³a "Centrala" z Brylem odbiera³em znajomych spod wej¶cia i nie by³o mnie bli¿ej sceny. Dziwna by³a ta pseudorapowa recytacja Maleo w "See I&I", ale to tyle, bo utwór oczywi¶cie bezb³êdny i cios i moc i power i w ogóle. Fajnie grali z Gumol± z Moskwy.
Niefajnie, ¿e nas rano obudzili.
Ba³em siê wystêpu KN¯tu. Ba³em siê, ¿e moje wyobra¿enia siê nie pokryj± z tym, co zobaczê na scenie. Prawda by³a taka, ¿e moje wyobra¿enia to nawet nie by³o 10% czadu i mocy i wszystkiego, co zaprezentowa³ zespó³. Liczê na jaki¶ koncert klubowo-halowy, gdzie tego samego dnia nie bêdzie graæ T(I)NC i bêdê mia³ jeszcze si³y, ¿eby poszaleæ pod scen±.
Ciekawostk± by³ dla mnie natomiast Animal Collective - próba by³a raczej s³aba, koncert by³ raczej specyficzny, ale fajny. My¶lê, ¿e klubowo mieliby wiêksz± energiê i lepiej by siê to wszystko odbiera³o. Ale ogólnie du¿y plus.
Festiwal na cztery i pó³ gwiazdki.
Wracaj±c do domu s³uchali¶my z Trójki "Wczorajszemu" i Dezerterowego kawa³ka z "Gajcego". Mi³o by³o.
Offline
Nowy Grupowicz
hmmmmm, ca³a impreza to jedno wielkie zaskoczenie .... nie by³em na jarocinie od 2006 i przez ten czas wiele siê zmieni³o, na szczê¶cie na lepsze .... pierwszy koncert na którym by³em - acids - pierwsze wra¿enie - krwa jak to brzmi :D sam koncert standardowy jak na kwaso¿³opów, ale brzmienie - wyczes (i tu notka dla organizatorów - takie kapele nie powinny graæ o 18 !!!!! rzeby acids gra³o przed happysad ???), tak wiêc du¿y uk³on producentom koncertów 2009. Organizacyjnie festiwal równie¿ na wysokim poziomie. Bardzo du¿y uk³on w stronê ochrony pod scen±, po raz pierwszy spotka³em panów ktorzy koncentrowali siê na bezpiecznym wyci±gniêciu lotników (tzn. tak aby ich nie uszkodziæ) a nie na jak najszybszym ich wyci±gniêciu i wywaleniu poza obszar sceny, a to dla lotników fanatyków du¿o znaczy :) Je¶li chodzi o koncerty to nie zamie¿am siê tu rozpisywaæ na temat ka¿dego z nich, w ka¿dym razie bardzo dobry repertuar artystyczny, nie zabrak³o pewniaków nie zabrak³o gwiazd nie zabrak³o ciekawych gwiazd ..... Wielkie dziêki za Ignite, New Model Army i Bad Brains - normalnie cie¿ko ich u nas zobaczyæ .... I na koniec wielkie dziêki za IAMX - dla mnie ten kocert nie by³ nudny (mimo, ¿e nie s³ucham takiej muzyki na codzieñ) - ¶wietne brzmienie, reweleacyjne ¶wiat³a, dobra melodyjna muzyka, w sumie ¶wietny show, przy którym inne bandy po prostu zagra³y swój repertuar. Zdecydowanie ten koncert najbardziej utkwi³ mi w pamiêci choæ nie by³ moim jarocinowym faworytem, ba jad±c na jarocin nie wiedzia³em co to jest IAMX ;) No i na koniec zostaje Animal Collective - mo¿liwe, ¿e s± oni pupilkami dzisiejszej alternatywy - mo¿liwe, ¿e s± geniealni, nie mówie nie - rzecz gustu, ale ten koncert na zakoñczenie 3 dniowego festiwalu, spêdzonego przy piwku by³ po prostu nu¿±cy ........
Podsumowuj±c - festiwal ca³y czas siê rozwija i to na lepsze. Organizacyjnie nie mo¿na mu nic zarzuciæ (chyba, ¿e znowu zabronicie piwka pod scen± :) artystycznnie wystarczy utrzymaæ kierunek który zosta³ obrany i jarocin stanie siê miejscem, które z przyjemno¶ci± odwiedzê co rok. Zdecydowanie najlepszy jarocin jakim by³em (a by³em na 3).
P.S nie wprowadzajcie zbyt wielu scen, nie robcie heinekena z jarocina ...... zalet± tego festiwalu miêdzy innymi to, ¿e cz³owiek nie musi siê stresowaæ, ¿e czego¶ nie zobaczy bo 2 kapele, które lubi graj± na dwóch ró¿nych scenach w róznych scenach. Wprowadzaj±c taki 'stres' popsujecie atmosferê festiwalu, której du¿e komercyjne (lanserskie:) festy mog± tylko i wy³±cznie jarocinowi pozazdro¶ciæ.
Offline
Grupowicz Gadu³a
http://forum.cdaction.pl/blog/nessaja/i … wentry=797
Jarocin 2009
Napisany przez Nessaja, pon, 20 lip 2009 - 13:19
Wróci³am jakim¶ cudem ca³a i zdrowa, z nieposkromion± chêci± skomentowania tego wydarzenia, jakim by³ Jarocin Festiwal 2009.
Na miejsce dotar³am ju¿ w czwartek 16 lipca, aby zaj±æ na polu namiotowym jakie¶ sensowne miejsce. Oczywi¶cie nic mi to nie da³o, bo panowie opiekuj±cy siê owym polem musieli sobie pouk³adaæ namioty w takiej kolejno¶ci i w takich rz±dkach jak oni chc±. Czyli je¶li kto¶ przyby³ dzieñ wcze¶niej aby nie musieæ biegaæ kilkaset metrów do wyj¶cia i jeszcze wiêcej do toalet, móg³ siê bardzo zdziwiæ, ¿e jego wysi³ek nie pozostanie doceniony. Na polu oczywi¶cie roi³o siê ju¿ od ró¿nych "panków", ale normalnych ludzi te¿ nie brakowa³o.
Pierwszy dzieñ festiwalu przebiega³ pod znakiem niemi³osiernego upa³u. Na szczê¶cie, kiedy nadesz³a godzina 16, mo¿na by³o skorzystaæ z cienia sceny koncertowej. Powiem szczerze - na Jarocin przyjecha³am dla dwóch zespo³ów, a zobaczyæ z ciekawo¶ci chcia³am mo¿e ze trzy. Dlatego owego piêknego dnia swój czas wola³am zdecydowanie po¶wiêciæ na penetracjê festiwalowych sklepików. A by³o ich ca³kiem sporo i zaopatrzenie te¿ fajne (bo gdzie mo¿na obecnie kupiæ przypinkê Burzum, albo normaln± damsk± koszulkê Slayera z czym¶ wiêcej ni¿ tylko samym logiem?). Co do cen - moim zdaniem by³y przystêpne jak na festiwal, wiêc nikt nie powinien narzekaæ. A mo¿na by³o zakupiæ tam koszulki przeró¿nych zespo³ów, torby, przypinki i naszywki, arafatki, kapelusze, maski, bi¿uteriê, chusty, sukienki, bluzki itd., wiêc wybór by³ spory.
Po koncercie s³awnej Kumki Olik, z której wszyscy zd±¿yli siê po¶miaæ jeszcze na d³ugo przed festiwalem przyszed³ czas na wymarzone Acid Drinkers - pierwszy, ale nie najwa¿niejszy zespó³ na który przyby³am. Podesz³am do tego z pewn± rezerw±, bo czê¶æ znajomych po koncertach kwasów by³a ¶rednio zadowolona. Natomiast moim skromnym zdaniem na Jarocinie spisali siê na medal. By³a wielka energia ze sceny (trzeba by³o widzieæ wtedy pogo), by³y rewelacyjne brzmienia gitar (trochê Slayerowe miejscami), by³y bisy, wszystko by³o i by³o bardzo dobre. Nie wiem jak fanom zespo³u, ale mi thrashowe wydanie kwasów niezmiernie siê podoba.
I je¶li chodzi o resztê graj±cych zespo³ów, to ogl±dnê³am te¿ chwilê happysad (nie wypada³oby tego nie zrobiæ) i tak jak nie lubiê tego zespo³u muzycznie, tak wyj±tkowa skromno¶æ wokalisty naprawdê mnie urzek³a. My¶lê, ¿e fani zespo³u byli zachwyceni.
Wysili³am siê natomiast, je¶li chodzi o obejrzenie sobie wystêpu Bad Brains. Skusi³o mnie to, ¿e zespó³ mia³ ju¿ swoj± historiê i trochê lat, wed³ug prezentera mia³ nawet miano prekursorów. Ich muzyka by³a faktycznie interesuj±ca. Bardzo ciekawe i oryginalne brzmienie, na scenie te¿ prezentowali siê zgo³a odmiennie od wiêkszo¶ci kapel (i nie chodzi mi tu o kolor skóry).
Gwiazda wieczoru - Editors. Powiem tak - nie spodoba³ mi siê g³os wokalisty, a muzyka mnie pod ¿adnym wzglêdem nie porwa³a, wiêc po 4 utworach podziêkowa³am i uda³am siê do namiotu.
Dzieñ drugi - najwa¿niejszy. Ja oraz grupa kole¿anek, czyli dziewczêta ¶lepo zapatrzone w twórczo¶æ Chrisa Cornera, od 16 koczowa³y¶my ju¿ przy barierkach aby o 24:00 móc byæ jak najbli¿ej naszego idola. Dlatego, jak siê domy¶lacie, widzia³am ka¿dy 18-lipcowy zespó³ (swoj± drog± - moje urodziny).
Koncerty rozpoczêli The Black Tapes - polski zespolik. Szczerze, to nie znam siê na tego typu kapelach, dlatego jak dla mnie wystêp by³ po prostu fajny na relaks, no i mi³ym gestem by³o zej¶cie wokalisty i przybicie "pi±tki" wszystkim zgromadzonym na samym przodzie - "Schodzê do was, Jarocin!". Lekki i przyjemny koncert.
Czes³aw ¦piewa - co ten pan robi³ na Jarocinie? Nie mam pojêcia. To muzyka nie dla mnie, na pewno nie do s³uchania w domu i zachwycania siê. A do Jarocina nie pasowa³ ju¿ kompletnie. Szczególnie podzia³a³ tutaj fakt, ¿e kiedy zacz±³ wystêp, na przód przysz³o do nas mnóstwo dzieci (oddani fani), które po wszystkim sobie posz³y. By³o mo¿e zabawnie, ale to nie ten klimat.
Myslovitz - zacz±³ padaæ deszcz i przerwa techniczna znacznie siê przed³u¿y³a. Kiedy ju¿ wyszli, sta³o siê. T³um oszala³ i poniós³ na swych rêkach chyba ze 20 osób podczas ca³ego koncertu. Jeden utwór publiczno¶æ prze¶piewa³a niemal ca³kiem sama. Stworzyli bardzo fajny klimat, a wokalista jest wed³ug mnie bardzo charyzmatyczny. No i te rozkrzyczane fanki ;)
Armia - moja udrêka i fala nienawi¶ci do cz³onków tego zespo³u. Nie wiem czy to dlatego, ¿e by³y¶my przemoczone i przemarzniête, a deszcz dalej pada³, czy to po prostu z powodu niecierpliwo¶ci spowodowanej oczekiwaniem na ostatni koncert. Ja jednak s±dzê, ¿e to przez sam± muzykê. Panowie z Armii najwidoczniej chcieli wzmocniæ swoje brzmienie gitarowe i wysz³o to beznadziejnie. Wszystkie mia³y¶my wra¿enie, jakby ca³y czas lecia³a ta sama piosenka a pan na wokalu wysili³ siê na jakie¶ 6 linijek tekstu podczas ponad godzinnego koncertu. Poza tym jego miny i gestykulacja spowodowa³a u mnie efekt otwieraj±cego siê w kieszeni no¿a. W po³owie tej mieszanki krzyku i jednolitej melodii zwiesi³am g³owê i próbowa³am zasn±æ.
Wybawili nas New Model Army, co potwierdzi³o, ¿e jednak niechêæ do Armii wynika³a z ich muzyki a nie z naszej niecierpliwo¶ci - bo NMA wypadli bardzo dobrze, kolejny zespó³ z tych kultowych, z histori± i rzesz± fanów. Fajna gra na gitarce, perkusja te¿ wypad³a porz±dnie. Rozbudzili nas ju¿ na dobre i reszta publiczno¶ci te¿ odzyska³a si³y.
A teraz oczywi¶cie IAMX - czyli Krzysztof Corner, dla którego koczowa³y¶my te osiem godzin na deszczu i wietrze. Przed wystêpem oczywi¶cie pad³o kilka nienawistnych komentarzy od fanek IAMX, które mia³y nadziejê na pierwszy rz±d przychodz±c tu¿ przed koncertem.
Wyszed³ prezenter, któremu trudno by³o mówiæ tak by przebiæ siê przez falê wrzasku. Pogratulowa³ nam o¶miogodzinnego wyczekiwania i oznajmi³, ¿e w koñcu siê doczeka³y¶my. Zgas³y ¶wiat³a i w ruch posz³a elektronika, na telebimie pojawi³ siê ju¿ zwyczajowy "IAMX".
Koncert rozpocz±³ siê od naszego krzyku i utworu Bring Me Back A Dog, o którym z dziewczynami marzy³y¶my jeszcze przed wystêpem. Nastêpnie genialne Nature Of Inviting. Natêpnie by³y My Secret Friend, An I For An I, Sailor, Tear Garden, Nightlife, Kiss and swallow, Spit it out, I am terrified, Think of England. Pewnie co¶ pominê³am i kolejno¶æ nie ta, nie mniej jednak koncert wypad³ rewelacyjnie. Przysz³o mnóstwo ludzi, zjecha³o siê te¿ wielu fanów IAMX. Chris wprowadzi³ "ajemeksowy" klimat i zszed³ do publiczno¶ci, rzuci³ te¿ parê rêczników. G³os jak zwykle brzmial idealnie i nie by³o mowy o fa³szu czy pomy³kach. Wed³ug mnie mog³o byæ trochê d³u¿ej, gdy¿ mia³am nieodparte wra¿enie ¿e wszystko skoñczy³o siê w oka mgnieniu, gdzie na kwietniowym koncercie Chrisa w Berlinie wcale tak nie by³o. Mimo to jeszcze dobre kilka minut po zej¶ciu ze sceny, og³oszeniu przez prezentera koñca koncertu i w³±czeniu ¶wiate³ wszyscy skandowali "I-AM-X". Trudno jest dobrze opisaæ w s³owach ten koncert, to trzeba poczuæ i zobaczyæ. Chocia¿ Krzy¶ nie pasuje do Jarocina, to Jarocin przypasowa³ siê do niego.
A wiecie co by³o potem? Deszcz pada³ dalej, przemok³y namioty, ¶piwory by³y w stanie op³akanym. Dlatego ta recenzja nie pozostanie nigdy dokoñczona, bo wynie¶li¶my siê zgodnie do domu :) Jak po³owa ludzi na polu namiotowym.
PS. Bardzo dziêkujê Darkowi, ¿e przynosi³ nam wodê a podczas New Model Army wyratowa³ nas z deszczu gor±c± herbat±, a nawet pos³u¿y³ parasolk±. Pan z ekipy "media" naprawdê przys³u¿y³ siê do przetrwania tych godzin.:)
Offline
Grupowicz Gadu³a
bkoval napisal na
http://www.lastfm.pl/user/bkoval/journa … %25C4%2599
Jarocin 2009 - rev + s³ów parê
20 VII 2009, 21:35
Pia 17 VII – Jarocin Festival 2009
DZIEÑ 1 -> Pi±tek, 17 lipca 2009
Jarocin Festiwal 2009 zacz±³ siê dla mnie oko³o godziny 17, dramatycznym wyczekiwaniem na zespó³, którego koncert uda³o mi siê zobaczyæ ju¿ dwa tygodnie wcze¶niej.
Mówiê oczywi¶cie o mogileñskim bandzie Kumka Olik. Ca³y koncert sprowadzi³ siê do oczekiwania na "Zaspane Poniedzia³ki", hit znany wszêdzie w krêgach alternatywnych nad Wis³± (pozdrawiam fanów Animal Collective oraz Faith No More, którzy przed koncertami tych¿e zespo³ów g³o¶no skandowali nazwê naszego polskiego indie-zespo³u).
By³ to przyjemny, popowy koncercik, niestety ch³opcom ju¿ sodówka uderzy³a strasznie do g³owy i nie zdaj± sobie chyba sprawy jak bardzo s± wy¶miewani -> pozdro papier toaletowy -> przez s³uchaczy. Nastêpnie do synó na scenie do³±czyli ojcowie, tworz±cy niegdy¶ formacjê Malarze i ¯o³nierze (Graba¿u, ju¿ wiem sk±d moja niechêæ do ciebie, oprócz s³abiutkiej wokalizy, pan poeta szczyc±cy siê tekstami nie z tej ziemi lubi zepsuæ muzycznie taki fajny utworek jak "Po prostu pastelowe" i zrobiæ z niego disko disko polo).
Skoñczy³o siê, parê minut przerwy i na scenie pojawi± siê legenda polskiego ciê¿kiego grania, Acid Drinkers. Jedyny z polskich ciê¿kich zespo³ów, ciesz±cy siê moj± sympati± zaprezentowa³ repertuar, który pozwala³ pogowaæ, niestety gorzej by³o z obiorem jak chodzi o warto¶ci muzyczne. "Swallow The Needle" i "Proud Mary" niew±tpliwie fajne, ale generalnie koncert grubo poniêzej oczekiwañ, nawet na poznañskich juwenaliach postarali siê o du¿o bardziej ambitny i zró¿nicowany repertuar. Ale ¿adnego z nich nie mo¿na nie lubiæ. Jankiel chyba ju¿ zadomowi³ siê w zespole, bo by³a to najbardziej rozszala³a postaæ na pi±tkowej scenie w przeci±gu ca³ego dnia.
Koncert Acidów trwa³ godzinê + bis z chóralnie od¶piewanym Proud Mary (do tego jakie¶ bli¿ej niezidentyfikowane postaci przy mikrofonach na scenie), po czym swoj± pracê zaczêli wykonywaæ techniczni kalifornijskich hardkorów, czyli Ignite.
Po parunastu minutach na scenie pojawi³o siê piêciu pokrytych tatua¿ami facetów, a publiczno¶æ mia³a okazjê us³yszeæ pierwszy utwór, "Bleeding". Wokalista wystêpowa³ w czerwonej koszulce z napisem "POLSKA" i wielkim wizerunkiem or³a. Bardzo mu siê spodoba³a reakcja publiki na powtarzane pzrez niego "Kurwa". Natomiast sam koncert niew±tpliwie móg³ siê podobaæ. Bo niby to hardkor, a melodyjno¶æ wrêcz popowa, sporo akustycznych kawa³ków, cover U2 (Sunday Bloody Sunday) i fajny kontakt z publik±.
Oko³o godziny 20:40 koncert Ignite siê koñczy, a o 21:00 do akcji wkracza ekipa ze Skar¿yska-Kamiennej, czyli jeden z najbardziej wy¶miewanych w polsce pop-rockowych zespo³ów - Happysad. I uwaga, totalne zaskoczenie. Okazyje siê ¿e to co zespó³ prezentuje na koncertach, jest skrajnie ró¿ne od materia³u p³ytowego. Co prawda ich szo³ sprzed pó³ roku z okazji 750-lecia Jarocina nie przypad³ mi do gustu, tutaj jednak odrobili to z nawi±zk±. Jestem naprawdê pe³en uznania, no i jeszcze "Take Me Out" zagrane na sam koniec wystêpu... Dobry, porz±dny koncert.
Pó³ godziny przerwy i na scenê wchodz± legendarni twórcy muzyki hardcore - Bad Brains. Niezwyk³y image grupy (gdybym ich spotka³ w strefie gastronomicznej, w któej podobno szaleli, pomy¶la³bym ¿e to jaka¶ mocno rega³owa reggae-kapela, tymczasem ju¿ pierwsze riffy pokaza³y jak bardzo móg³bym siê przejechaæ na tym twierdzeniu. Mini-sety sk³adaj±ce siê z kilku hardkorowych utworów przerywa³y piosenki reggae, Koncert mnie nie porwa³, ale nie by³ z³y.
No i nareszcie - przed pó³noc± na scenê wkroczyli techniczni zespo³u na który czeka³em ca³y dzieñ, a w³a¶ciwie od momentu og³oszenia ¿e zagraj± na Jarfe¶cie, najbardziej. Niezwyk³a, zimna i surowa muzyka przywodz±ca na my¶l dokonania Joy Division, niski, charakterystyczny wokal i niezwyk³a charyzma frontmana - tak, to w³a¶nie Anglicy z Editors.
Panowie wkroczyli na scenê oko³o godziny dwunastej wieczorem ("Hey, we're Editors, do you know us?"), rozpoczynaj±c swój set utworem Bricks And Mortar z nowej, planowanej na jesieñ p³yty "In This Light And On This Evening". Nastêpnie zagrali jeszcze dwa nowe kawa³ki przeplatane najwiêkszymi hitami, z "Munich" i "Bullets" na czele. Podczas "And End Has A Start" wokalista za¶piewa³ jedynie pierwsze wersy, pó¼niej odszed³ do mikrofonu. Mimo publiki straslziwie napieraj±cej na moje plecy uda³o mi siê od¶piewaæ ca³y tekst piosenki, dzielnie wspomagaj±c Toma. Niestety, zbyt ma³o osób posz³o w moje ¶lady w¶ród jarociñskiej publiki. W ka¿dym razie wtedy my¶la³em ¿e frontman daje siê wykazaæ fanom, niestety przed "Smokers Outside The Hospital Doors", który okaza³ siê byæ ostatnim utworem, wokalista przeprosi³ publikê s³owami "I'm sorry, but i'm losing my voice" (co¶ w tym stylu). Po fenomenalnie wykonanym ostatnim utworze zespó³ opu¶ci³ scenê, pozostawiaj±c publiczno¶æ pe³n± niedosytu (gdzie "Camera", gdzie "Papillon" ;cc). Ja jednak stwierdzam ¿e mimo wszystko by³ to jeden z najbardziej niezwy³ych koncertów, jakie mia³em okazjê zobaczyæ. Gra ¶wiate³ i d¼wiêków na najwy¿syzm poziomie. Dziêki za te niesamowite 40 minut.
DZIEÑ 2 -> Sobota, 18 lipca 2009
"Ci±gle padaaaaa". Co zrobiæ, takie ¿ycie festiwalowicza. Raz ¶wieci s³oñce (dzieñ poprzedni), a raz trzeba przyj±æ kilkugodzinny, nieustanny prysznic. Ró¿ne koleje losu sprawi³y ¿e by³em w stanie obejrzeæ tego dnia jedynie trzy koncerty.
Dzieñ zacz±³em od obejrzenia walijczyków z The Automatic, którzy poszli w ¶lady Happysad z pi±tku i zaprezentowali oblicze zupe³nie odmienne od studyjnego. Kapitalny, weso³y, mocno gitarowy koncert bardzo mi siê podoba³. Jaki¶ skoñczony debil pokaza³ walijczykom ¶rodkowy palec, niestety zauwa¿y³ to wokalista i mocno siê zmiesza³. Niestety, w Jarocinie nie brakowa³o takich przyg³upów. W ka¿dym razie wokalista szybko zapomnia³ o tym incydencie i na jego twarzy zago¶ci³ szeroki u¶miech, gdy publiczno¶c pomog³a mu od¶piewaæ najwiêkszy hit zespo³u, "Monster". Fajny zespó³, fajny koncert.
Po Walijczykach na scenê mia³ wej¶æ (subiektywnie) najlepszy polski zespó³ rockowy, Myslovitz. Trzech gitarzystów + bejsmen i pa³karz, wszyscy w najwy¿szej formie, niestety nag³o¶nienie niekoniecznie dawa³o im radê. Nawet telebim podda³ siê pod naporem deszczu, obrazi³ i wy³±czy³. Mimo wszystko, by³ to drugi koncert Myslovitz, który widzia³em i znowu wywarli na mnie du¿e wra¿enie. Zw³aszcza kapitalnie wykonani "Ch³opcy" i od¶piewana przez publikê "D³ugo¶æ D¼wiêku Samotno¶ci". No i na koñcu fantastyczna ballada "Chcia³bym Umrzeæ z Mi³o¶ci" Dodatkowo trzeba powiedzieæ, ¿e panowie z Mys³owic na scenie wytwarzaj± specyficzny, tajemniczy klimat, (uwaga, herezje!) przypominaj±cy nieco nie tylko Radiohead czy Travisa, ale tak¿e zespo³y poruszaj±ce siê w stylistyce shoegaze. Zabrak³o mi jedynie "Blue Velvet", jednak opinia pozostaje prosta - ich brzmienie, charakterystyczne i ciekawe, pozostaje niedo¶cignione przez wiêkszo¶æ polskich kapel. Brawo, brawo, brawo.
Po Myslovitz chwila przerwy pod daszkiem budki z hotdogami i powró pod scenê, na której ju¿ brzd±ka³a sobie Armia, a jej lidera wspomaga³o wokalnie festiwalowe przedszkolne. W odniesieniu do pó¼niejszych utworów Armii, by³o to zjawisko do¶æ dziwaczne. Je¶li dzieci mia³yby z kim¶ ¶piewaæ, to powinien to byæ Happysad lub Czes³aw ¦piewa. W ka¿dym razie po chwili dzieci siê ewakuowa³y, a na scenie rozpoczê³y siê punkowe szaleñstwa, które podoba³y mi siê ¶rednio, natomiast bardzo przypad³a mi do gustu praca trêbacza oraz pewna psychodelia, któr± do koncertu wprowadza³ swoim zachowaniem Budzyñski. Niestety, krótkie i mêcz±ce wersy tekstów oraz b±d¼ co b±d¼ monotonna warstwa muzyczna szybko mnie znudzi³y.
DZIEÑ III - Niedziela, 19 lipca 2009
Niedziel± rozpocz±³ dla mnie koncert zespo³u Plagiat 199 - najgorzej spêdzone 20 minut w historii koncertów, w których uczestniczy³em. Muzycznie p³askie, to ju¿ by³o, ale jeste¶my zjarani i to siê liczy, jazda! Choæ tzreba przyznaæ ¿e OGIEÑ! - Z DUPY! ma swój klimat.
Chwila przerwy, wizyta w okolicznym barze i powrót na koncert Marii Peszek. Niestety, chyba trochê przestraszy³a siê jarociñskiej publiki, bo koncert nie by³ tak odwa¿ny i widowiskowy jak na gdyñskim Open'erze. Niemniej niew±tpliwie pani Peszek pokaza³a i¿ scena nie jest dla niej przeszkod±, i nie zawsze królowa³a na niej muzyka, czasem ustêpowa³a pierwszeñstwa niew±tpliwym zdolno¶ciom aktorskim naszej singer-songwriterki. Teksty z jajem, widaæ inteligencja jest na poziomie, melodie nierzadko wpadaj±ce w ucho. Fajny koncert, bez fajerwerków. Sporo osób podrygiwa³o i skaka³o w t³umie, tu kolejny sukces.
Czas na zespó³, który przed festiwalem wytypowa³em na autorów najlepszego szo³ na ca³ym festiwalu, czyli The (International) Noise Conspiracy. Mimo braku "Let's Make History" w setli¶cie, koncert by³ fajny. Muzycznie toto nie raz i nie dwa le¿a³o, lecz kilka utworów z nowej p³yty naprawdê dawa³o radê, do tego na scenie panowa³ rockandroll w czystej postaci. Wokalista dwoi³ siê i troi³, schodzi³ do publiki, w±cha³ swoje krocze, udawa³ psa z mikrofonem w zêbach, wszystko na potrzeby szo³. No i szo³, trzeba przyznaæ, by³o. Szkoda ¿e nie by³o im dane graæ przy ciemnym niebie. Generalniem jak to mówi±, sza³ macicy.
Odprê¿enie w strefie gastronomicznej, powró pod scenê na jubileusz Tiltu. Muzycznie fajni, du¿y plus za obecno¶æ Malejonka i Brylewskiego. Znowu super sprawa z trêbaczem. Kilka fajnych kawa³ków, motyw ze "Stawki wiêkszej ni¿ ¿ycie" i przyjacielska atmosfera na scenie. Wszystko to da³o radê.
20 minut przerwy i na scenie pojawia siê Kazimierz na ¯ywo i tym razem nie w studiu. Pierwsze utwory zwiastowa³y dobry, mocny koncert, jednak jak siê okaza³o kilka rzeczy w ostatecznym rachunku koncert po³o¿y³o. Po pierwsze, kawa³ki by³y fajne, lecz, dizwna sprawa, Kazik jakby nie do koñca ogarnia³ je wokalnie o.O Druga sprawa, to o¶wietleniowiec, który przegi±³ na maksa ze stroboskopami, kompletnie zak³óca³y odbiór koncertu. Co na plus. Przede wszystkim fantastyczny gitarzysta, Litza z dredami z w³osów w³asnej córki. Rage Against The Machine, ciekawe riffy, drugi tego dnia sza³ macicy.
Kazika za rok te¿ nale¿y siê spodziewaæ, bo gwarantuje du¿y zastrzyk publiki= du¿y zastrzyk pieniêdzy= du¿y zastrzyk rado¶ci dla organizatorów= du¿y postêp lineupowy za rok.
No i na koniec, godzina 0:45 wchodz± amerykañce z obsypanego kwieciem i pochwa³ami oraz opini± eksperymentatorów Animal Collective. Koncert rewelacyjny, absolutnie. Wszystkie kawa³ki zagrane w secie rekompensuj± brak bisu, do tego kapitalna publika, Zosta³o mo¿e 500 osób, zrobi³o siê lu¼no, pod scen± pojawili siê sympatyczni ludzie i zabawa zaczê³a siê na dobre. M. Wiraszko z zachrypniêtym g³osem na scenie, kapitalne My Girls i Brothersport na koniec, skandowane przez publikê "Whoop whoop", co¶ piêknego. Ostatni dzieñ mia³ byæ najwiêksz± niewiadom±, niewiadoma pzrerodzi³± siê w co¶ piêknego. Okazuje siê ¿e jest co¶ w biblijnej frazie "ostatni bêd± pierwszymi". WHOOP WHOOP
Podsumowanie
Top 5 Najlepszych koncertów:
1. Editors
2. Animal Collective
3. Myslovitz
4. The Automatic
5. Happysad
Top 5 najlepszych momentów festiwalu
1. "An End Has A Start" by Editors od¶piewane na ca³e gard³o
2. Zbiorowe "Whoop Whoop" na bis dla Animali
3. Hapyysadowy cover "Take Me Out" Franz Ferdinand
4. "D³ugo¶æ Dzwiêku Samotno¶ci" w ca³o¶ci by publiczno¶æ
5. "Proud Mary" Acidów od¶piewane z publik± i nieznajomymi na scenie
Co by³o NIE TAK?
Przede wszystkim, tragiczna postawa ochrony. Na teren festiwalu mo¿na by³o spokojnie wnie¶æ pistolety, no¿e, zapalniki, granaty, karabiny i napoje ch³odz±ce, ochroniarze wpuszczali bez zaj±kniêcia i bez kontroli. Minuuuuuus. Do tego antyspo³eczników rzucaj±cych przypinkami w konferancjera powinno siê momentalnie wywaliæ za szmaty, do widzenia. Tutaj te¿ zero reakcji ochroniarzy. Kolejny minuuus.
Do tego oszukiwanie z cenami ¿arcia i przegrana z deszczem. Siada telebim, nikt nie sprzedaje pelerynek przeciwdeszczowych na terenie. ¬le.
Poza tymi b³êdami, organizacja ca³kiem niez³a. Fajnie urz±dzona gastronomia, sporo stoisk ze stuffem.
Na przysz³y rok:
- za³atwiæ poranne walcowanie w razie deszczu!
- zmieniæ ochronê, bo Tigery nie ogarniaj±
- zmieniæ nag³o¶nieniowców
- ustawiæ scenê w drugim koñcu terenu, ¿eby s³oñce nie wali³o nam w oczy tylko artystom. im siê p³±ci wiêc niech im ¶wieci.
Polecani arty¶ci na "za rok"
Na Headline:
- Billy Talent (z cyklu nierealne)
- Bloc Party (z cyklu nierealne)
- Papa Roach (z cyklu nierealne)
- The Hives
- Kasabian
- Wire
- Foals
Co¶ bardziej przyziemnego:
- The Cribs
- Gossip
- Biffy Clyro
- Hollywood Undead
- Airbourne
- The Horrors
- The Enemy
- The Wombats
- Skindred
Polskie:
- D¿em
- Kombajn Do Zbierania Kur Po Wioskach
- Renton
- Cool Kids Of Death
- Kult (byæ musi i bêdzie)
- Hey
- L. Stadt
- Izrael
- T.Love
Pozdro 600
Offline
Jak dla mnie Acid Drinkers byli doskonali, natomiast zawiod³am siê STRASZLIWIE na Tilcie. Niby koncert wspominankowy, niby n-lecie zespo³u, a... znakomita wiêkszo¶c piosenek w nowych wersjach, wydawa³ay siê podobne do siebie, jakby by³o to grane bez przerwy, a jednym ciagiem... Czeka³am ca³y rok na Tilt i siê zawiod³am. Jestem przeciwko odgrzewaniu i zmienianiu utworów, które kiedy¶ by³y hitami. Albo graæ nowe kawa³ki i stare kawa³ki, albo nie grac w ogóle.
Ma³a Scena - wysoki poziom.
Bardzo wyrównanie.
Offline